piątek, 8 czerwca 2012

Them tytułs goes here

Ladies and Gents: mamy do czynienia z podręcznikowym przed sesyjno-ełrowym urwaniem dupy. Spędziłem dzisiaj godzinę latając za wpisami, ale było to naprawdę... przyjemne. Rzadko kiedy mogę powiedzieć coś o swoim wydziale innego niż "%$@#$%^&**" albo "Jezu jaki tu jest burdel...". To ostatnie w tym momencie szczególnie - rozpoczął się remont lewego budynku, ludzie są eksmitowani z własnych biur i wszędzie panuje syf. Co prawda nie byłem na ani jednym jej wykładzie, ale dzisiaj +9000k punktów do rispektu otrzymała ode mnie (przemiła, jak się okazało) pani profesor od lingwistyki. Nie dość, że wjeżdżaliśmy razem na jej MacBooka Pro (to już 8990 punktów do rispektu), to dając mi wpis do indeksu coś pomieszaliśmy i koniec końców dostałem tróję z...  egzaminu, który mam za 2 tygodnie. "Fuuuuck. Ale przyjdzie Pan na egzamin, dobra? 36 pytań ABC (bez D!!!), pan ma 15 pkt za badania i na YLMP Pana widziałam, to 20 razem." Miałem jej ochotę dać kwiaty i kupić porządnego laptopa.

Pierwszy od bardzo dawna przejazd przez zamkniętą dotychczas trasę między kaponierą a tam dalej w pizdu do dworca. Co prawda wpierdoliłem się dziś w 14stkę, która już nie jeździ przez Towarową (I loved this you sons of bitches!), ale miło było zobaczyć ten wysoce nieużywany ostatnimi czasy odcinek trasy. Lol rym.

W zeszłą środę byłem na prze-zajebiście-kozackiej domówce na Wildzie u  Jaca i Pycia - Panowie, to było_tak_dobre... Przyjąłem na niej fuckload różnych toksyn, bawiłem się zajebiście i w ogóle to wychodzi na to, że jestem spoko bboyem. Dzięki Wam ludzie!

A propos tejże imprezy - jak tylko to usłyszałem, tak nadal mnie trzyma. Ba, w tym momencie sączy się z głośników. Ja i taka muzyka?! Poebao? Jeszcze do niedawna powiedziałbym, że to są zupełnie nie moje klimaty. I właściwie nadal tak jest, ale ostatnio jak ćpun na głodzie szukam nowych doznań muzycznych, odkrywam starocie na nowo i chłonę dźwięki ku niezadowoleniu wytwórni muzycznych które regularnie okradam. Tak więc zapraszam do posłuchania:




Na razie są to raptem dwa kawałki Ładnych Świateł, ale już wiem, że się zakumplujemy na dłużej.

Lata temu oglądałem z ojcem na Discovery Channel meeegaa zajebisty film dokumentalny, który był relacją z... fikcyjnej, bezzałogowej podróży na odległą o chujilion lat świetlnych (zamieszkaną...!) planetę Darwin IV. Rzecz się dzieje naturalnie w przyszłości i jest w 100% wygenerowane komputerowo. Anyway, its a must dla fanów sci-fi, interesujących się eksploracją kosmosu, obcymi, Mass Effectami i innymi kosmicznymi Dildo. Dlatego jak tylko znalazłem to (przypadkiem) na jutube, to mi się kopara ucieszyła - polecam!

Alien Planet "Full Documentary"