poniedziałek, 8 grudnia 2014

Bo on kocha nasz kraj.


Chyba powininienem założyć osobnego bloga na smaczki z roboty, tym razem chociaż krótko:

Przychodzi klientka, ogląda legendarne już Wielkie Mikroby. Do rąk wpadła jej, ekhem, wścieklizna.

-Ooo, wścieklizna. Ostatnio moją córkę pogryzł pies sąsiadki. Córka była na spacerze z naszym jamnikiem, broniła go, wie Pan. Poszłam do sąsiadki i mówię jej, że nie wolno puszczać luzem psów, szczególnie tak dużych. A już tym bardziej bez kagańca, takie prawo mamy. Na co ona do mnie:

"Żyjemy w kraju w którym prawo pozwala na mordowanie nienarodzonych dzieci. Dlatego nie interesuje mnie jakiś zapis który mówi o tym, jak mam obchodzić się z własnym psem!"



Zadzwoniłam po policję oczywiście, przyjechali i szmacisko dostało mandat!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Mamusiu, mamusiu, a dlaczego piesek mnie pogryzł?
-Ponieważ żyjemy w kraju, którego prawo pozwala na zabijanie nienarodzonych dzieci, w związku z czym Pani Kowalska w piździe ma co robi jej pies.
-A-a-ale Mamusiu, nie rozu....
-Żeby kózka nie skakała, to by kwiecień-plecień chuj Ci w dupę. Chłopak, dziewczyna, normalna rodzina!!!11 
-Ma-ma-mamusiu, ale...
-Wypierdalaj z Polski.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Długo nosiłem się z zamiarem wprowadzenia tego do bloga, but hell, w końcu bomogę. Uwaga, dział kulinarny! 

Nie przecieraj oczu ze zdumienia, jakiś rok temu gotowanie naprawdę dołączyło do listy moich hobby. Podobno wychodzi mi to całkiem nieźle. Wprowadziłem do kuchni (momentami wręcz patologiczną) potrzebę eksperymentowania i ku mojemu zaskoczeniu ma to nawet ręce i nogi. Co ciekawe, jestem pod tym względem stuprocentowym samoukiem; na koncie mam już kilkadziesiąt pozycji po których nie tylko nikt nie umarł ani nie zasrał się na śmierć, ale także - uwaga!- nie narzekał. Zimne przekąski, pieczenie, kurczak na milion sposobów, zupy-kremy, dania z parowaru, makarony, pasty, sałatki, inne bzdety i szeroko pojety ResztCon. Zakup blendera, parowaru i woka był świetną decyzją która nie tylko pozwoliła podexpić skilla, ale także zaoszczędzić hajs i schudnąć, o. Profit! W dzisiejszym odcinku, Bami Goreng Po Cebulacku z Woka:

<obvious inspiracja modnymi ostatnio wulgarnymi przepisami i starymi jak świat obrazkami z 4chana w stylu "look at this beautiful motherfucker.">

(zdjęcia można powiększać)

1. Kup żeliwnego woka. Najlepiej od koleżanki, której rodzice nie chcą już na niego patrzeć, bo od lat obrasta kurzem na szafie. Najlepiej za 20 złotych, lol. Do smaku można dorzucić klucz morsa zamiast uchwytyu.


2. Pokrój warzywa tak, jakby robiła by to opętana przez szatana rozdrabniarka do gałęzi chcąca sprawić im ból:



3. Wsyp do woka 3 różne mieszanki ważyw, bo możesz. Włącz palnik pod wokiem na "wpierdol mode".


4. Dolej autorskiej, zmielonej w blenderze, sekretnej mieszanki przypraw składającej się z oleju, wody, kostki rosołowej i pierdyliona ziół i przypraw które wysypały sie w szafce dwa lata temu.


5. Niezmiennie poddając naczynie obróbce termicznej, zawartość garnka wyjeb do woka jak jehowych za drzwi.


6. Kurwa, kolorowo jak w sylwestra! O 4 nad ranem. W kiblu.


7. Ugotuj w oliwie, przyprawach oraz przyprawach (nie zapomnj o przyprawach!) coś, co kiedyś było kurczakiem, a teraz nie żyje. Dodaj w trakcie smażenia czosnku, bo ubzdurałem sobie, że tak jest najlepiej. Napełnij powietrzem usta wypychając policzki, po czym o dodawanym czosnku powiedz jak Makłowicz: "Niech zarumieni się jak dziewica w noc poślubną". Nie zapomnij zesrać się w trakcie conajmniej 2 razy.


8. Oooo taaaak, kurwa.


9. Wjeb tonę makarony tagliatele. Done! Żarcie tak doskonałe i tak go dużo, że ma własną pierdoloną anomalię grawitacyjną. 


10. Żeżryj i umieraj popijając Chateau de Kadarka, rocznik 2015.



FIN


Jak polajkujesz fanpage, to zrobię Ci spodnie.