sobota, 1 marca 2014

"Deszcz?! Litości, mam tylko 256 mega ramu!"

Rok 2003. 

Świeżo po ukończeniu klasy czwartej, z uklepaną podlizusostwem i kuciem średnią 5-cośtam, bo przecież miałem w nagrodę dostać nowego kompa i pojechać na wakacje, jak mi dobrze pójdzie.

...i były to naprawdę dobre wakacje i przepiękna jak na owe czasy konfiguracja: Duron 1,4 Ghz, miażdżące 256 mb RAM i wyciskająca siódme poty z ówczesnego 3D Marka karta GeForce... 2? 4? Jak ty się mendo nazywałaś...?

Nieważne. Wiem, że w 3D Marku było demo a'la Matrix. Było slow-mo. Wreszcie mogłem uruchomić Max Payne'a i Duke Nukem: Manhattan Project. Nie klaciło. Nie sypało błędami. Badass. 

Skądś załatwiłem spiraconą wersję GTA: Vice City. Ależ to był sandbox. Do dziś niepobity klimat kolorowych lat 80-tych, które tak ukochałem. Ogromna kopalnia frajdy i popkulturowych odniesień. Gra, którą się odpalało, po to, by w nią grać. Bez achievementów, nawet bez konkretnego celu, bez multi. 

Cieła czasem, oj cieła. Szczególnie, że Windowsa Millenium (ehehehhe) skutecznie zasyfiłem jak okolice śmietnika w moim pokoju.

"Deszcz?! Litości, mam tylko 256 mega ramu!"

Aż musiałem go wyłączać kodami. 

Ale się grało. Stacjonarka za kupę kasy, kobylasty monitor CRT. Mamo, mogę pograć? 


Rok 2014. 

Przyszedł czas na zmianę telefonu. Bo oferta dobra, bo lubię T-Mobile, bo stały klient, bo poprzedni w afekcie rozjebałem o chodnik. Smartphone z górnej półki, bo pancerny, szybki, ze sporym wyświetlaczem i bo za mniejsze pieniądze daje radę czemukolwiek, co wypierdziało Apple.

Koniec końców to jednak telefon. Granie na handheldach mi dość skutecznie przeszło - PSP leży i obrasta kurzem od lat, na poprzednim telefonie tylko kretyński Flappy Bird.

W dziale na thepiratebay szukam płatnej wersji jednej z apek do skanowania OCR. Patrzę:

Vice City.

TO Vice City :D ? Wow. 

No tak, nic dziwnego. Całe lata temu wyszło na PSP przecież, choć brzydkie i toporne. Liberty City Stories bodajże, zupełnie mnie minęło.

Pobrałem, odpaliłem.

Ja wiem, że to nikogo już nie dziwi w dzisiejszych czasach; ot, wialkie mi halo, gra 3D na telefonie. Nawet i mnie to nie ruszyło, od dawna wiedziałem, że "się da". Czym innym jednak jest być czegoś świadomym, a doświadczyć tego na własne oczy, szczególnie z właściwym bagażem emocjonalnym.

Tak naprawdę to tylko z właściwym bagażem emocjonalnym.

Gra ruszyła, jak żyleta. Na najwyższych ustawieniach obejrzałem pierwszą cut-scenkę z "Broken Wings" Mr Mistera w tle. Wsiadłem w zaparkowanego pod biurem Kena Rosenberga Admirala i pojechałem jak ostatni pirat drogowy do pięknie oświetlonego nocą hotelu Ocean View, gdzie powitała mnie w recepcji znajoma piosenka i klimatyczna, kręcąca się różowa kaseta robiąca za save point.

Niech będzie, byłem po dwóch piwach. Oderwałem wzrok od wyświetlacza. Coś mną trzepnęło po prostu.

Ile to już? Jak to wyglądało te 11 lat temu? JEDENAŚCIE!? Matko.

Gra na dwóch płytach, błogosławieni Ci, co mieli "wypalarki", "opiekacze" (nagrywarki CD) i płyty mogli przegrać w locie. Kurwa, gimby nie znajo. Dziś pobrać Vice City to kwestia 2 minut na obecnych łączach, wliczając wciśnięcie "pobierz", czy kliknięcie innego magnet linka. W 2003 przez dwie minuty to ja słuchałem jak mój modem wygrywa mi "the song of his people", piszcząc wyrytą przeze mnie jak amen w pacierzu melodię, radośnie migając diodami i doprowadzając moją Mamę do szewskiej pasji, bo cholerny telefon znów nie działa.

Zainstalowała się? Bez błędu, choć płyta porysowana, bo przechodziła z rąk do rąk? Uff. Odpalamy! Pójdzie? Ach, no tak, crack jeszcze. Ty, jak to się robiło? Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał, co graaaaafaaaaaaaaa... Ale fajne auto, wygląda na szybsze od mojego. Lepiej ukradnę. A nuttertools daje Ci miniguna! 

And here I am. Urządzenie ważące 170 gram. Składające się w jakichś 70% z wyświetlacza i baterii. Plus trochę krzemu, szkła i alluminium. Żeby to tylko do grania służyło... Choćbym się skichał to nie wymienię nawet połowy jego funkcji.

A że skurczybyk wodoodporny to już w ogóle jakiś żart jest.

Nie potrafię tak dobrze nazwać tego, co czuję. Potrafię tylko iście modernistycznie przenieść się błyskawicznie wspomnieniami do własnego umysłu sprzed 11 lat i równie szybko teleportować się z powrotem do chwili obecnej. Trochę tak, jakbym patrzył na dwie fotografie tego samego miejsca; jedno sprzed bardzo wielu lat, drugie dużo bardziej aktualne. Mogę porównać to uczucie do trzymania tych zdjęć w dłoniach i przeskakiwania oczami z jednego na drugie.


W gruncie rzeczy, to nawet nie do końca wiem, o co takiego mi w tym momencie chodzi?


Jaram się technologią? Tym, że względnie ogromnych rozmiarów maszynę zminiaturyzowano do setki razy mniejszego, wielokrotnie wydolniejszego, płaskiego bzdeta? Że obsługa i zabawa w tę grę sprowadza się do poklikania w obrębie kilkunastu cm2 i mazania kciukami po ich płaskim obliczu?

Tym, że mimo tylu lat od upłynięcia premiery Vice City nadal się trzyma, ma status legendy, ocieka klimatem i z każdym moim do niej podejściem wyławiam kolejne smaczki? I nadal dobrze mi się w nią gra, mijając jak się okazało znane na pamięć lokacje i przypominając sobie co lepsze kwestie bohaterów? Go get some sleep, he says.

A może chodzi o to, że 11 lat minęło szybko jak skurczybyk, choć w międzyczasie tak naprawdę wydarzyło się kosmiczne wręcz dużo? Że mimo tej przepaści nadal potrafię wrócić do tych czasów tak dogłębnie i z taką immersją (to chyba kalka z angielskiego), że gdy przestaję o nich myśleć, to aż muszę potrząsnąć głową i mrużyć oczy, jakbym budził się ze snu? 

Albo podświadomie jara mnie to, że w przeciągu kilku minut dokonałem kradzieży, "instalacji" metodą kopiuj-wklej i uruchomienia gry, przy której zdobyciu trzeba się było kiedyś trochę natrudzić?

Cholera, nie mam pojęcia. Dużo tego wszystkiego. Pozostaje mieć nadzieję, że nie jestem w tych spostrzeżeniach sam i może ktoś czytający ten zrzut przemyśleń, mimo jego toporności i niezdecydowania, będzie wiedział, o co chodzi?

Ciekawe, jak bardzo z politowaniem będę patrzył na tę notkę za kolejne 11 lat. Co będzie przedstawiała trzecia fotografia?

http://www.youtube.com/watch?v=n4RjJKxsamQ&feature=kp